piątek, 29 grudnia 2017

Od Soushiego CD Kushiny "Gasnący Płomień"


Słysząc słowa Kushiny,że nie mam sobie zaprzątać głowy i spędzić z nią ten dzień,byłem pełny pozytywnej energii.Po zjedzeniu kanapki uśmiechnęła się do mnie tym swoim pełnym ciepła uśmiechem,który napawał mnie szczęściem,że jestem czymś więcej niż chowańcem.Po spożyciu całej zawartości koszyka sprzątnąłem po nas i wstałem.Podszedłem do niej,założyłem swoją marynarkę i podałem jej rękę by było jej łatwiej wstać.Pewna siebie złapała mą dłoń i wstała,chciałem iść już,ale poczułem,że coś mnie trzyma,jej dłoń wciąż trzymała moją,ale w bardziej mocniejszym uścisku.
-Soushi,nie puszczaj mnie za rękę proszę.-Poprosiła mnie i na chwilę rozluźniła uścisk.
-Kushi jak mógłbym cię puścić bądź opuścić?-Spytałem,pewny swojej decyzji jak niczego innego.
-Kushi?-Spytała z zakłopotaniem.
-Oh zapomniałem,wymyśliłem dla ciebie przezwisko.-Skinąłem z uśmiechem.-I jak podoba ci się?
-Jak mogłoby nie podobać skoro wymyślił je mój chowaniec.-Powiedziała i zaczęliśmy iść razem równym krokiem.
Prowadziłem ją do miasta na różne atrakcje,ale słowa "mój chowaniec" trochę mnie bolały dlatego,że uznaje mnie chyba tylko za chowańca. Kushina gadała wypytywała mnie całą drogę gdzie idziemy i co będziemy robić.Na każde jej pytanie odpowiadałem,że niedługo się dowie.Najpierw zawitaliśmy do kawiarni,gdzie zamierzałem z nią spędzić miły spokojny środek dnia na rozmowie z nią i patrzeniu jak się zajada różnymi słodkościami.Podeszliśmy do lady z lodami i cennikiem.
-Kushino co byś chciała?-Spytałem przechylając głowę.-Dzisiaj ja stawiam spokojnie.
-Nie!-Zaprotestowała stanowczo.-Jak już to się dzielimy na pół.
-Dobrze,dobrze.-Westchnąłem.-To co chcesz zamówić?
-A co ty zamawiasz?
-Ja zamierzam zjeść szarlotkę i wypić do tego herbatę waniliową.
-W takim razie to ja poproszę serniczek i herbatę czarną.-Odpowiedziała pewna radości.-Idę zająć stolik.
Kushi zajęła niedaleko wejścia tuż przy szybie stolik aż podskakiwała z radości idąc.Odebrałem zamówienia i poszedłem do Kushiny.Usiadłem a Kushina od razu spróbowała sernika,który najwyraźniej jej ogromnie smakował bo aż się rozpłynęła.
-I jak?smakuje?-Obudziłem ją z transu.
-To jest takie słodkie.-Skinęła głową.
-Cieszę się,że smakuje ci.-Uśmiechnąłem się.
-Soushi a dlaczego tutaj mnie zabrałeś?-Spytała z końcówką łyżeczki w ustac.
-Ostatnio trochę się przydarzyło,więc przyda ci się trochę odmiany.
-Jesteś kochany,wiesz?
-Jestem chowańcem to moja powinność.-Powiedziałem,ale nagle zacząłem sobie przypominać,że tylko utwardzam jej wiadomości do mojej osoby jako tylko chowańca.Ja wypiłem herbatę i zjadłem szarlotkę a Kushi kończyła już 3 ciastko,które zamówiła.
Gdy Kushina oznajmiła,że już nie jest głodna zapłaciliśmy w stosunku do moich przewidywań mała sumkę za wszystko.Szedłem z boginią trzymając ją za rękę w kierunku dzielnicy handlowej,gdzie znajdowały się przeróżne sklepy z ubraniami.Poprowadziłem Kushinę za sobą,po wejściu podszedłem z nią do działu z sukienkami,zacząłem przeglądać wszystkie i wybrałem kilka,które naprawdę jej mogły pasować.Dałem jej kilka sukienek do ręki,by przymierzyła.
-Kushino,czy przymierzysz te kilka sukienek dla mnie?-Spytałem chowając uszy.
-Soushi.....-Patrzyła na mnie i po chwili namysłu odpowiedziała.-Niech ci będzie przymierzę kilka.
Przeszliśmy do części z przebieralniami,ona weszła do jednej z nich a ja siedziałem na pufie niedaleko nich.Po chwili Kushi wyszła z przebieralni w czerwono-czarnej sukience i pokazała się mi.
-Co sądzisz?-Spytała niepewnie.
-Wyglądasz przepięknie,bierzemy ją.-Uśmiechnąłem się.-I nie przebierasz się na razie.
-Dlaczego?
-Bo jest potrzebna do końca dnia.
Zapłaciłem za sukienkę i wyszedłem razem z Kushiną do butiku jakiegoś.Po wejściu zauważyłem na jej twarzy zniesmaczenie.
-Co się stało Kushi?
-Nie lubię butów.
-Spokojnie,zauważyłem to,dlatego kupimy baletki.
Podszedłem do najbliższej wystawy i wyjąłem pudełko z czarnymi baletkami i podałem je Kushinie. Poprosiłem by przymierzyła i zniknęło jej zniesmaczenie.
-Wyglądasz przepięknie,jak się czujesz?
-W butach?da się przyzwyczaić-Odpowiedziała z uśmiechem.
Wychodząc sklepu zauważyliśmy,że zachodzi słońce.Szybko wziąłem ją na plecy,zapaliłem swoje 9 ogonów wskoczyłem na dach najbliższego budynku,bez problemu przedostałem się w kilka sekund skacząc z różnych budynków na wyższy budynek,aż w końcu dostaliśmy się na najwyższy budynek w mieście.Postawiłem ją na dachu,sam usiadłem przy krawędzi by zwisały mi nogi.
-Chciałem ci pokazać ten piękny widok,gwiazdy w nocy oraz zaprosić do tańca.-Powiedziałem,siedząc plecami do niej.

Kushi?

1 komentarz:

  1. Dobry wieczór! Rok zaraz się skończy, ale nim nadejdzie 1 stycznia, Royalog organizuje ostatni w tym roku i zarazem pierwszy w swojej historii event! http://biroyalog.blogspot.com/2017/12/najlepsi-w-2017.html Zapraszam i życzę wybuchowego sylwestra c:

    OdpowiedzUsuń