piątek, 22 grudnia 2017

Od Kushiny CD Soushiego "Gasnący Płomień"


   Kraina snów była moim drugim ulubionym miejscem, zaraz po mojej polance. Tam mogłam być panią świata i robić co tylko chciałam. Moim pierwszym działaniem, które podjęłam było wprowadzenie pokoju na całym świecie. Wszystkie wojny, zamieszki, najazdy ustały. Ludzie zaczęli się miłować, oraz pomagać sobie. Moje serce skakało wręcz z radości, kiedy broń zniknęła z powierzchni ziemi. Nie była ona potrzebna, wszyscy dogadywali się aż za dobrze. Garstka krajów nawet zbudowała pomnik na moją cześć, jeszcze inne postanowili zorganizować " Święto Kushiny". To był dla mnie ogromny zaszczyt, czułam się nieziemsko, kiedy tłumy wiernych z całego świata, zbierali się wokół moich świątyń i dziękowali mi za to, co zrobiłam:

" Dziękujemy Ci Boże! Chwała tobie! Już nigdy nie będzie wojen! Głodu!"

"Jesteś wspaniała o Bogini! "

~~~*~~~

   Niestety, wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć. Żałowałam, że muszę opuścić ten świat, mój organizm powoli zaczął mnie wybudzać. Powoli wracałam do siebie, do swojego ciała. Mało tego, poczułam coś miłego między dłońmi, odruchowo ścisnęłam je delikatnie. Nie chciało mi się wstawać, jednak kiedy uniosłam powieki ujrzałam twarz Soushiego. Nawet nie udało mi się zareagować, bo ze startu usłyszałam pytanie. 
 - Kushino, proszę zostań moim bóstwem, nikt inny na to nie zasługuje jak ty, a ty jedyna jesteś tą, którą chcę się opiekować i chronić- Powiedział szeptem, kładąc uszy po sobie. 
 - A- Ale.. - szepnęłam, spoglądając na niego wielkimi oczyma. 
Powoli zaczął do mnie docierać sens tych słów. Chowaniec chciał stać się mój i to jeszcze zaproponował mi to pierwszy. Myślałam o chowańcu, to prawda, ale nie wiedziałam, że może stać się to tak szybko. Zaczęłam rozważać wszystkie za i przeciw, dopiero wtedy zorientowałam się również, że leżałam na swojej łące, tuląc się do trzech ogonów Kitsune, reszta zaś otulała mnie ze wszystkich stron. Poczułam się cholernie niezręcznie, jednak.. czułam przyjemne ciepło, a sierść była taka miękka, że można było w niej usnąć niemal momentalnie. 
 - Kushino? - Jego głos wyrwał mnie z zamyśleń.
 - Soushi..?- uniosłam się do siadu, puszczając tym samym jego ogony- Ja nie wiem co powiedzieć..To nagła propozycja i.. Sam wiesz, delikatny szok. 
 - Nie naciskam- zmienił pozycje, tym razem siedział po turecku, z wlepionym we mnie wzrokiem- Jeśli nie chcesz mnie jako swojego chowańca, to to zrozumiem. Tylko powiedz mi to teraz.
 - To nie to, że nie chcę- potarłam kark. 
 - Tylko? 
 - Po prostu, nie wiem jak zająć się takim chowańcem- powiedziałam, po dłuższej chwili- Co prawda bardzo chciałam go mieć, jednak kiedy dostałam taką propozycję, to nie wiem jak się zachować.. I..I..
 - Ale Kushino- zaśmiał się - To chowaniec opiekuje się bóstwem, a nie na odwrót- poklepał mnie ogonem po głowie- Powiedziałem Ci, że będę Cię chronić, nie pozwolę, żeby stała Ci się krzywda. - Tu złapał mnie delikatnie za dłoń. 
   Zastanowiłam się, mogę w sumie dać mu szansę. Zawszę mogę rozwiązać kontrakt. Chyba. 
 - Soushi..- powiedziałam. 
 - Tak? 
 - Przyjmuje Cię jako chowańca.

Soushi? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz