piątek, 26 stycznia 2018

Od Aorine CD Ashera "Przeciwieństwa się przyciągają"


- W porównaniu do ciebie ja nie ufam bardziej facetom niż kobietą - wyburczałem niezbyt zadowolony. No co za natręt się znalazł. Nie dość, że utrudniał mi robotę na ziemi, to jeszcze i tu musiałem na niego wpaść. Przynajmniej miałem świadomość, że jest chowańcem broni, gdyż sam się przyznał, że miał życie na ziemi, a jednocześnie nie posiadał żadnych cech zwierzęcych.
- Musimy chyba sobie wyjaśnić parę spraw. - Zatrzymałem się i podparłem rękami po bokach.- Oczekuje jedynie jako takiego szacunku, a nie wymuszonej chęci pomocy. Może się w pełni przedstawię.... Jestem Aorine , bóstwo Nadziei - Wyprostowałem się na dodatek, by wyglądać jakoś przyzwoicie, lecz nadal byłem kurduplem przy tym olbrzymie. I weź tu jakoś wyjdź na bóstwo, a nie na debila, który za niego się uważa.
- Hu... Wiedziałem, że jest w tobie coś więcej niż charakterek - Odpowiedział spokojnie z podejrzanym uśmiechem. Speszyłem się nieco ... nie miałem żadnego charakterku. usiałem się jakoś bronić przed takimi jak on. Mogłem chyba zostawić dla siebie fakt, że jestem bóstwem.
- Niby wiedziałeś, a i tak nie ufałeś Bucu - Prychnąłem i ponownie go minąłem, by wejść do pierwszego lepszego sklepu.
Był nie duży, lecz widocznie dobrze zaopatrzony. Półki były schludne, a produkty wycenione. Nie musiałem się nawet o nic dopytywać, więc bez problemu wziąłem to co chciałem ignorując rzep, który przyczepił się do mojego nie istniejącego ogona. Lepiej ująć nie mogę tej sytuacji. Zapłaciłem za wszystko i z koszyczkiem do połowy zapełnionym paczką ryżu byłem gotowy do powrotu.
- Może jednak pomogę? - Rzep nadal nie odpuszczał z tą natrętną pomocą. Miałem już tego dość...przecież sam sobie z łatwością poradzę. Podałem mu jednak koszyk, by się w końcu odczepił.
- Uparty jesteś jak osioł - Rzuciłem mu lekko ostrzegawcze spojrzenie. Niech wie, że nie przepadam za takim zachowaniem, a przede wszystkim, że nic w zamian nie będzie miał. Sam chciał, więc niech później się nie dopomina.
Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi z jego strony, więc bez zbędnej gadaniny obrałem kurs powrtotny do świątyni. Nie chciałem zbytnio mu jej pokazywać... Miałem nadzieje, że nie będzie wpadał na dziwne pomysły nachodzenia mnie tam. Świątynia powinna być oazą spokoju, porządku i ciszy...i tego chciałem się trzymać. Musiałem posprzątać tam, gdyż nie wiem czy kiedykolwiek była zamieszkana i kiedy ostatnio tam kurze zamiatano. Wolałem o nią dbać.
- Nie będę Cię juz dalej ciągać. Dalej sobie dam radę- Zatrzymałem się niedaleko, by nie zdradzać niczego. - Pewnie masz lepsze rzeczy do roboty, a ja i tak nie miałbym Cię jak ugościć - dodałem po chwili, by nie wyszło, że chcę być sam. 
<Ash?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz